20130928

Sweet summertime




(t-shirt-h&m conscious, shorts-h&m, bracelet-by dziubeka, hair cuff-h&m)

Kolejne zdjęcia jeszcze z wakacji. Tęsknię za tymi dwoma miesiącami.Another photos from summertime. I miss those amazing days.

20130917

Second anniversary!







(top-C&A, trausers-C&A, watch-Timex)

Właśnie zorientowałam się, że prawie przegapiłabym drugie urodziny bloga! Na szczęście tylko prawie. Cały czas nie mogę uwierzyć, że zaczęłam to wszystko aż dwa lata temu, że byłam wtedy jeszcze w gimnazjum, że ten czas tak szybko przeleciał, że tyle się zmieniło. Dziękuję.I've just realised that I've almost forgot about my blog's second birthday! Fortunatelly only ALMOUST. I still can't believe that I started blogging two years ago, that I was in my previous school that time, that the time passed so quickly, that so many things've changed since then. Thank you.

20130911

Forest in my heart



(top-Cubus, shorts-sh)

Niektóre z zaległych zdjęć, będzie ich znacznie więcej.
Niedługo 2/3 część zdjęć z Izraela.
I'm posting some of the photos I wanted to post some time ago.
Israel photo diary part 2/3 will be posted soon!

20130901

Israel 2013 photo diary part I


Muszę powtórzyć to po raz kolejny. Powroty są trudne. Nie było mnie tutaj długo, długo, ponad 20 dni. Obiecałam, że dodam coś w Izraelu, ale to nie był chyba najlepszy pomysł. Spacery z psem i zbieranie passiflory, plaża, chodzenie po Tel Avivie, wszystko wydawało się lepszą opcją spędzenia czasu niż publikowanie zdjęć na blogu. Do teraz tak uważam i gdybym tylko mogła, wróciłabym te cztery tysiące kilometrów.
Niełatwo było się przestawić i chyba nadal nie do końca mi się to udało. Wróciłam przecież zaledwie pięć dni temu. Z około 35 stopni w słonecznym Izraelu do 16 stopni w zachmurzonej, nieprzyjaznej Warszawie, a potem pociągiem do Bielska, które... o dziwo całkiem miło było zobaczyć po trzech tygodniach. Nie chcę teraz rozpisywać się o tym, jak bardzo kocham moje miasto, przyjdzie na to bardziej odpowiedni czas. I chociaż cały czas jeszcze budząc się rano czuję, że chyba wolałabym być w innym miejscu, to ten delikatny zapach jesieni po wyjściu z domu nie  wywołuje u mnie wcale przerażenia.
I have to say it again. Returns are really, really hard. I haven't been posting for a long time, I know. In my last post I promised that I'll post something in Israel, but it wasn't good idea. Walks with a dog and picking passion fruits, spending time at a beach, wandering around Tel Aviv, everything seemed to be more interesting than posting. Actually, I still think the same way and if I could, I'd go back these 4000 kilometers.
It wasn't easy to shift gears and I think I didn't succed in coming back to reality. At last, I came back just five days ago. From sunny Israel where it was about 35 degrees to cloudy, unfriendly Warsaw and then by a train to Bielsko and... suprisingly it was quite nice to see it. I don't want to write about how I love my city right now, it'll opportunity to do this in the future. However, although when I wake up in the morning thinking that it'd be great to be in a completely different place, this gentle autumn scent doesn't make me feel bad anymore.











Dom z ogrodem blisko morza był najlepszą rzeczą jaka mogła nam się przytrafić w Izraelu. Możecie sobie to wyobrazić? Kolorowe papugi w ogrodzie (czy tylko dla mnie od zawsze był to symbol egzotyki, niemal w takim stopniu jak palmy?), ogromny, przesympatyczny pies, TAKI widok z balkonu, dobre towarzystwo. Spędziłyśmy tam całe dziesięć dni i, mimo że miałyśmy jechać do Jerozolimy, naszego ukochanego miasta, naprawdę bardzo ciężko było wyjeżdżać. A house with a garden was literally the best thing that could happen to us. Can you imagine this? Colourful parrots in the garden (it's always been kind of sign of exoticism to me, even more than palm trees), a big, awfully nice dog, amazing view from our balcon, great people. We spent there ten days and, although we were planning to go to our favourite city-Jerusalem, it was really hard to leave this place.







Passiflora jest jednym z najczęstszych obiektów moich zdjęć. Nie tylko ze względu na moją ogromną miłość do niej, ale czy nie jest to najpiękniejszy owoc świata? Nie wspominając już o jego smaku.Passion fruit is one of the things I photographed the most often. Not only because my big love to it, but also... isn't it the most beautiful fruit in the world? And I even don't have to say anything about it's taste.
Udało się! Uporałam się ze zdjęciami, prawie, prawie uporałam się z rzeczywistością, dodałam post, jestem i wracam do blogowania. Summertime sadness na pewno jeszcze powróci, ale na razie wiem, że wszystko będzie dobrze, a kolejny rok szkolny przyniesie wiele cudownych chwil.Finally, I managed to post these photos and I almost managed to face the reality, I'm back. I'm sure that summertime sadness will come again someday, but for now I know everything'll be ok and this new school year'll bring lot of amazing moments.